Wczorajszy dzień był dla mnie szczególny. Prawomocnie zakończyła się sprawa o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, którą prowadziłem od 2013 r. Potwierdziły się moje przekonania, że warto poczekać na godziwe zadośćuczynienie. W procesie udało się uzyskać 10-cio krotnie wyższą kwotę świadczenia dla osoby poszkodowanej.
W sprawie chodziło o bardzo tragiczny w skutkach wypadek samochodowy. Trzej przyjaciele, tworzący wspólnie grupę kabaretową, wracali z występów, gdy nagle w ich samochód z dużą prędkością uderzył pojazd, kierowany przez nietrzeźwego kierowcę. W wyniku wypadku jeden z przyjaciół poniósł śmierć. Dwóch pozostałych trafiło do szpitala, gdzie przeprowadzono diagnozę i rozpoczęto leczenie. Po powrocie do domu konieczna była rehabilitacja.
Po kilku miesiącach zaczęła przynosić efekty. Nic jednak nie było już takie jak kiedyś. Osoba, którą reprezentowałem pomimo upływu czasu nadal odczuwała nie tylko urazy fizyczne, ale ogromne cierpienia psychiczne.
Chcesz odzyskać kwotę zasądzonego zadośćuczynienia? Sprawdź naszą ofertę na Zwrot zadośćuczynienia z OC.
Wysokość zadośćuczynienia za doznaną krzywdę
Kiedy zacząłem przygotowania do tej sprawy byłem w trakcie pisania jednej z ważniejszych publikacji w moim życiu. Była to praca poświęcona wysokości zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną przez poszkodowanych krzywdę.
W publikacji napisałem, że pewnego razu, mając okazję rozmawiać z osobą, która uległa wypadkowi samochodowemu, zorientowałem się, że słowa jednej z piosenki niemalże idealnie opisują sytuację poszkodowanego w wyniku traumatycznego zdarzenia.
Miałem na myśli piosenkę Coma – Zaprzepaszczenie siły wielkiej armii… http/.www.coma.art.pl i te słowa:
„Niepożądane myśli, klęska wiary, fale strachu / Z nieodwracalnym skutkiem burzą trwały senny azyl / I oto trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy… / W kolejny dzień”
Zdałem sobie sprawę, że to właśnie ta rozmowa była przyczyną podjęcia przeze mnie szeregu działań celem zbadania, w jaki sposób poszkodowani w wyniku najróżniejszych zdarzeń, takich jak wypadek samochodowy, pożar, pobicie czy nawet nieudany żart znajomych, mogą domagać się odpowiedniego zadośćuczynienia za doznane przez siebie krzywdy.
W publikacji napisałem, że od osób uznanych za sprawców zdarzenia powodujących im krzywdę z pewnością mogą domagać się słowa przepraszam. Niestety, z uwagi na aktualne tendencje, słowo to niezwykle rzadko przechodzi przez gardło przestępcom, sprawcom, a nawet znajomym osoby poszkodowanej.
Jak domagać się rekompensaty
Tak było właśnie w sprawie o zadośćuczynienie, która zakończyła się wczoraj. Pomimo ogromnej krzywdy osoby, która uległa wypadkowi sprawca zdarzenia, ani jego ubezpieczyciel nie poczuwał się do obowiązku jakiejkolwiek rekompensaty.
Sprawa została mi powierzona po roku od wypadku. Przed tym sprawą zarządzał pełnomocnik, który nie specjalizuje się w pomocy osobom poszkodowanym. Na początku zdumiewające było dla mnie to, że przez pierwszy rok poszkodowany nie otrzymał żadnego zadośćuczynienia. Głównym powodem tego miało być nieprzedstawienie dowodów, wskazujących na doznaną przez poszkodowanego krzywdę.
Dokumentacja w sprawie o odszkodowanie
Sytuacja nie wyglądała dobrze od strony dowodowej. W sprawach związanych z urazami najważniejsza jest dokumentacja medyczna, którą trzeba uzyskać jak najszybciej po zdarzeniu. Pisałem o tym w artykule Czego unikać w sporze z zakładem ubezpieczeń.
Dodatkowo trzeba sprawdzić czy dokumentacja jest rzetelna, a w razie potrzeby dokonać weryfikacji i modyfikacji. O problemach z dokumentacją medyczną pisałem już w artykule Dokumentacja medyczna odszkodowanie.
Gdy zająłem się sprawą po roku od zdarzenia musiałem bazować na przekazanej mi dokumentacji, co dodatkowo wiązało mi ręce. W pierwszym wezwaniu do zapłaty, które wysłałem musiałem przedstawić wszelkie dowody. To poskutkowało i poszkodowany otrzymał pierwsze pieniądze.
Niekorzystna propozycja ugody w sprawie o odszkodowanie
W mojej ocenie poszkodowany powinien otrzymać jednak znacznie więcej. Strona przeciwna składała jednak propozycje, pod warunkiem podpisania ugody. Podpisanie ugody na tych warunkach nie było jednak w mojej ocenie w pełni korzystne dla osoby poszkodowanej.
O problemach z niekorzystnymi ugodami pisałem w artykule Ugoda a uznanie – nie daj się oszukać
Pomimo niedogodności dowodowych zarekomendowałem pozwać ubezpieczyciela do sądu.
Pozew o zadośćuczynienie
Tak jak przypuszczałem w sądzie dużo „ale” w stosunku do dokumentacji mieli też biegli sądowi. W artykule Badanie lekarza biegłego w sprawie o zadośćuczynienie.
pisałem, że do badania biegłego dochodzi najczęściej w połowie procesu o zadośćuczynienie. To bardzo problematyczne. W tej sprawie niektóre terminy z biegłymi były przeprowadzane po 3 latach od wypadku. Po takim czasie trudno jest przekonywać biegłych i sąd jak było naprawdę. Tym bardziej, że z dokumentacji medycznej nie wynikało wiele.
Ile trwa sprawa o odszkodowanie
W artykule Ile trwa sprawa o odszkodowanie w praktyce pisałem o że w sądzie najdłużej czeka się na badanie biegłego.
Potyczki z biegłymi znacznie przedłużały proces w tej sprawie. Ale nie można było się poddać.
W grudniu 2016 r. zapadł wyrok sądu I instancji. Był on bardzo korzystny. Sąd w bardzo dużym stopniu uznał roszczenia powoda i nakazał wypłatę 10-krotnie wyższego zadośćuczynienia, od tego, które zostało przyznane po złożeniu przeze mnie pierwszego wezwania do zapłaty wraz z pełną dokumentacją medyczną.
Apelacja w sprawie o zadośćuczynienie
Strona przeciwna nie mogła jednak pogodzić się z wyrokiem i zaskarżyła go. W artykule Apelacja – szansa na podwyższenie zadośćuczynienia
Pisałem o tym, że postępowanie odwoławcze w sprawach o zadośćuczynienie rządzi się swoimi prawami. Chodzi o praktykę sądów, wedle której wysokość kwoty przyznanej przez sąd pierwszej instancji można zmienić, kiedy jest ona wyraźnie i rażąco nieproporcjonalna do krzywdy poszkodowanego. W innym przypadku apelacja powinna zostać oddalona.
Na wczorajszej rozprawie apelacyjnej długo przyszło mi mówić o okolicznościach sprawy, ogromnej krzywdzie osoby poszkodowanej i adekwatnej kwocie zadośćuczynienia. Dużo uwagi poświęciłem także owej praktyce i konieczności oddalenia apelacji ze względu na braku rażąco i wyraźnej nieproporcjonalności do krzywdy poszkodowanego.
Pomimo wątpliwości jednego z sędziów składu orzekającego, miałem wrażenie, że udało mi się przekonać pozostałą dwójkę. Czekając na werdykt zastanawiałem się jednak co jeszcze mogłem zrobić w sprawie.
Słuchając orzeczenia sądu zdałem sobie sprawę jak cenne były badania do publikacji, które przeprowadziłem w 2013 r. Wiedziałem, że dałem z siebie wszystko.
Ale najcenniejsze było dla mnie usłyszeć, że „Warto było poczekać na godziwe zadośćuczynienie”.