To nie jest tylko odszkodowanie za utratę stanowiska. Sytuacja, która miała miejsce, nie tylko zniszczyła życie, zniszczyła także wydawnictwo, którego prezesem był Bogusław Seredyński. Zniszczyła także dalszą karierę ze względu na brak możliwości zatrudnienia.
O sprawie pisałem już w artykule: Bogusław Seredyński – zadośćuczynienie. W dalszej części wywiadu z adwokatem Wojciechem Piłatem (zobacz pierwszą część wywiadu w artykule Afera GetBack odszkodowanie? (wywiad) poruszamy więcej szczegółów sprawy.
J.M. Czy możesz powiedzieć na czym głównie należało skupić postępowanie dowodowe w tej sprawie, a także na jakim etapie sprawa jest aktualnie?
Wojciech Piłat: Na chwilę obecną krajowe sądy wszystkich instancji orzekły, że mojemu klientowi nie należy się żadne odszkodowanie. Natomiast w zakresie zadośćuczynienia Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał mu 40.000 zł. Od wyroku tego złożyliśmy kasację i czekamy na jej rozpatrzenie. Następnie pozostaje jeszcze ETPCz w Strasburgu.
W sensie prawnym natomiast zasadniczą kwestią było oznaczenie zakresu skutków zatrzymania i rozgraniczenie ich od skutków postawienia zarzutu i toczącego się śledztwa. Dla nas od początku było jasne, że skrajne i nieodwracalne szkody dla reputacji Pana Seredyńskiego spowodował fakt zatrzymania, a konkretnie – stopień nagłośnienia medialnego tego zdarzenia. Gdyby mój klient – osoba wcześniej niekarana i o nieposzlakowanej opinii – został po prostu wezwany celem postawienia zarzutu i złożenia wyjaśnień, to po pierwsze – oczywiście by się stawił i wyjaśnienia złożył, po drugie – fakt ten nie byłby znany tak szerokiemu gremium. W efekcie nawet gdyby utracił pracę, to bez większych problemów zatrudniłby się gdzie indziej. Nie wspominając o tym, że negatywnych skutków nie odczułoby przedsiębiorstwo Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, zatrudniające bodajże ok. 120 osób, które w wyniku afery uległo likwidacji. Jak jednak widać, w końcowym efekcie sądy nie podzieliły naszego zdania.
J.M.: Dlaczego akcja CBA była od początku bezprawna?
Wojciech Piłat: W sensie prawnym nie można stwierdzić, że akcja CBA była bezprawna, bo śledztwo w sprawie możliwego popełnienia przez funkcjonariuszy CBA przestępstwa zostało już umorzone. Przebieg samego zatrzymania budzi jednak liczne wątpliwości. W szczególności skąd informację o planowanym zatrzymaniu otrzymało bardzo liczne grono dziennikarzy, którzy w dniu akcji byli obecni w siedzibie Wydawnictw Naukowo-Technicznych w zasadzie od rana? Było to o tyle istotne, że nagłośnienie medialne sprawy w ogromny sposób przełożyło się na negatywne skutki, jakich doświadczył Pan Bogusław Seredyński. Dosłownie z dnia na dzień z osoby z kilkudziesięcioletnim dorobkiem zawodowym, udanym życiem osobistym, szanowanego menadżera z branży wydawniczej, szefa spółki Skarbu Państwa – największego wydawnictwa publikacji o charakterze technicznym istniejącego od końca lat czterdziestych XX w. – stał się pariasem, bez żadnych perspektyw. I nigdy nie usłyszał z tego powodu od nikogo słowa „przepraszam”.
J.M.: Jak sądzisz dlaczego doszło do wszczęcia akcji prowokacyjnej pomimo braku spełnienia wymaganych prawem przesłanek?
Wojciech Piłat: Mogę tylko spekulować, ale mnóstwo przesłanek wskazuje na to, że ówczesna akcja CBA miała podłoże polityczne. Nie sądzę przy tym, by celem tej akcji był prezes Seredyński. Z całym dla niego szacunkiem, nie był on osobą na tyle ważną, by angażować w celu jego kompromitacji tyle osób i środków. To co go spotkało, można określić mianem swoistego „rykoszetu”.
J.M.: Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił pierwszy wyrok Sądu Okręgowego przyznający Seredyńskiemu 453 000 złotych odszkodowania (403 000 złotych odszkodowania za szkody majątkowe oraz 50.000 złotych zadośćuczynienia za straty moralne). Czy wyrok Sądu Okręgowego przyznający takie odszkodowanie był dla Ciebie satysfakcjonujący?
Wojciech Piłat: Byliśmy bliscy satysfakcji. W mojej ocenie orzekający wówczas w sprawie sędzia Piotr Gąciarek potrafił w sposób kompleksowy ocenić skutki zatrzymania i orzeczonego aresztu. Rzecz nie w tym, że prezesa Seredyńskiego na kilka dni pozbawiono wolności – co w ocenie reprezentującej Skarb Państwa Prokuratury Okręgowej w Warszawie stanowiło jedyną dolegliwość i skutek wymagający rekompensaty. Wskutek zatrzymania i nagłośnienia tego faktu ze strony mediów, nieodwracalnie zrujnowano jego karierę zawodową, reputację i dobre imię. W niedługim czasie po zatrzymaniu zmarli jego rodzice. Niewątpliwie to, co spotkało ich syna, miało wpływ i na ich życie.
J.M.: W jaki sposób zostało wyliczone odszkodowanie w kwocie 732 000, które było żądane w pozwie? Czy na odszkodowanie składało się wynagrodzenie, którego pan Seredyński nie zarobił ponieważ stracił pracę?
Wojciech Piłat: Tak, była to skumulowana kwota utraconych zarobków na dzień rozpatrywania sprawy, powiększona o nieprzewidziane wydatki spowodowane utratą pracy i koniecznością wyprowadzki z Warszawy.
J.M.: Po tym jak sprawa wróciła do “okręgu” Bogusławowi Seredyńskiemu przyznano niższą kwotę odszkodowania, bo 190 000 złotych. Dlaczego obniżono odszkodowanie?
Wojciech Piłat: Rozpatrując sprawę po raz drugi, Sąd Okręgowy inaczej wyliczył wartość wyrządzonej szkody. Mojemu klientowi przyznano kwotę stanowiącą łączną sumę jego zarobków, jakie miał uzyskać do końca ówczesnej jego kadencji jako prezesa zarządu WNT. Sąd stwierdził, że po zakończeniu tej kadencji Bogusław Seredyński nie miał żadnej gwarancji dalszego zatrudnienia w Wydawnictwie, bądź gdziekolwiek indziej. Trudno się z takim rozumowaniem zgodzić, bo w przypadku doprowadzenia do udanej prywatyzacji przedsiębiorstwa pozycja p. Seredyńskiego na rynku pracy znacznie by wzrosła. Sąd podniósł natomiast kwotę zadośćuczynienia do 120.000 złotych.
J.M.: W wyniku kolejnego postępowania apelacyjnego wyrok ten znów jednak uchylono. W lutym rozpoczął się kolejny proces w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Tym razem Bogusław Seredyński otrzymał jedynie 20 000 złotych zadośćuczynienia. Wiele osób zastanawia się dlaczego?
Wojciech Piłat: Finalnie po rozpatrzeniu naszej apelacji Sąd Apelacyjny podniósł kwotę zadośćuczynienia do 40.000 zł. Sąd orzekł, że zadośćuczynienie należy się jedynie z tytułu ograniczonej części skutków wywołanych zatrzymaniem. Jak była mowa powyżej, pozostaje Trybunał w Strasburgu.
J.M.: A dlaczego sąd ostatecznie stwierdził, że panu Seredyńskiemu nie należy się żadne odszkodowanie za szkody majątkowe?
Wojciech Piłat: Sąd stwierdził, że szkoda wyrządzona prezesowi Seredyńskiemu wynikła z faktu postawienia mu zarzutu i prowadzenia przeciwko niemu śledztwa, a nie z faktu zatrzymania i aresztowania. Z takim ujęciem sprawy nie możemy się zgodzić. Gdyby nie zatrzymanie przeprowadzone w świetle fleszy i kamer, gdyby nie relacjonowana niemal na żywo pogoń samochodów przedstawicieli mediów za pojazdem CBA, w którym przewożono go celem dokonania przeszukania w jego mieszkaniu, a potem do izby zatrzymań, to mało kto zdawałby sobie sprawę z tego, kto to jest pan Seredyński.
J.M.: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Więcej o odszkodowaniu za naruszenie szczególnych wartości przedsiębiorcy przeczytasz w artykule Dobre imię przedsiębiorcy jest bezcenne.