Jak sądzi wielu – to ona rozbiła The Beatles. Teraz przyszło na polskiego przedsiębiorcę, który poddał się jej bez walki. O kim mowa? O wdowie po legendarnym muzyku Johnie Lennonie, która twierdzi, że marka produktu „John Lemon” stanowi naruszenie jej dóbr osobistych.
Polski przedsiębiorca – zarejestrował znak słowno-graficzny o nazwie „John Lemon Robert Orszulak”.
Kilka lat później doszło do rejestracji dwóch słownych znaków towarowych o nazwie „John Lennon”, pokrywających różne kategorie towarów w tym różnego rodzaju napoje. Prawa do tych znaków zostały przyznane na rzecz Yoko Ono.
Na etapie rejestracji polski przedsiębiorca mógł więc liczyć na to, że nie będzie konfliktu z prawami innych osób. Dopiero kilka lat po zarejestrowaniu znaku „John Lemon Robert Orszulak” do urzędu patentowego wpłynął wniosek o unieważnienie prawa do tego znaku towarowego.
Podsumowując
- Polski przedsiębiorca zarejestrował znak towarowy nie wchodząc w kolizję z innymi, zarejestrowanymi znakami towarowymi. Ewentualne żądania Yoko Ono mógłby w tym momencie zostać oparte na podstawie naruszenia dóbr osobistych.
- Yoko Ono dopiero kilka lat po rejestracji znaku towarowego przez polskiego przedsiębiorcę i po rozpromowaniu marki John Lemon zaczęła walczyć o unieważnienie rejestracji tego znaku towarowego. Nie znamy rozstrzygnięcia w tym zakresie i nigdy nie poznamy, bowiem w związku z zawarciem ugody (o czym dalej) postępowanie w tym zakresie zostało umorzone.
- Aby nie dopuścić do podobnych sytuacji w przyszłości, Yoko Ono zarejestrowała własne znaki towarowego „John Lennon”.
- Yoko Ono wystąpiła z roszczeniami zaniechania używania nazwy „John Lemon” przez polskiego przedsiębiorcę.
- Polski przedsiębiorca zawarł ugodę z Yoko Ono, w której zobowiązał się do zmiany nazwy produktu z „John Lemon” na „On Lemon”.
Czy można używać nazwiska jako marki?
Wiele osób zastanawia się, dlaczego tak się stało i czy sytuacji można było uniknąć. W naszej kancelarii rozwinęła się na ten temat dyskusja, która pomoże zrozumieć problem przed jakim stanął polski przedsiębiorca.
M.B. W tym sporze akurat kluczowe jest zagadnienie – czy można w znaku towarowym umieścić imię i nazwisko znanej osoby.
J.M. Skoro polski przedsiębiorca miał znak „John Lemon” jako pierwszy to mógł nie dopuścić do późniejszej rejestracji przez Yoko Ono znaku „John Lennon”.
M.B. Ale jeśli na gruncie ochrony dóbr osobistych Yoko Ono ma rację, to przedsiębiorca sprawę sprzeciwu też by przegrał.
J.M. A czas od śmierci Lennona?
M.B. Tu nie chodzi o rozpowszechnianie wizerunku, więc ten czas raczej nie ma wielkiego znaczenia.
J.M. Jeżeli nie opierasz swojego roszczenia na przepisach o wizerunku albo na tzw. odpowiednim stosowaniu przepisów o wizerunku lub zagranicznym right to publicity, gdzie mamy określony czas ochronny przed komercyjnym wykorzystaniem dóbr osobistych, to pozostaje jedynie kult pamięci osoby zmarłej. Aktualnie w Polsce nie ma innych podstaw. Miał je Lennon. Ale wygasły z momentem jego śmierci.
M.B. Rodziny zmarłych chyba właśnie na ten kult się powołują
J.M. Ok, ale to bardzo słabe, przynajmniej w Polsce. Nie możesz mieć wyłączności na używanie nazwy, bo przypomina Ci krewnego. Stąd niektórzy próbują stosować odpowiednio przepisy z ochrony wizerunku.
M.B. W tej sprawie polska perspektywa nie jest wystarczająca. Poza tym – nawet w Polsce można stosować swego rodzaju szantaż. Jak nie spełnicie naszych warunków, to powołamy się na kult zmarłego i zakażemy wam używania jego imienia i nazwiska dla oznaczania produktów. Ja bym sprawy tak krótko nie ucinał. Czy jest to ok, jeżeli po czyjejś śmierci imię i nazwisko albo pseudonim wykorzystuję jako znak towarowy? Czy rodzina ma na to nie mieć żadnego wpływu? Z wizerunkiem to jednak trochę inna sprawa
J.M. Oczywiście, tu będzie trzeba stosować zasady ochrony komercyjnego wykorzystania dóbr osobistych, na gruncie doktryny common law, jeśli mówimy o postępowaniu spornym. Ale w innych procesach będziemy stosować prawo krajowe.
M.B. Można wykorzystywać wizerunek bez niczyjej zgody po 20 latach, ale to nie znaczy, że można go używać w dowolny sposób. Jeżeli fotografię zmarłej ponad 20 lat temu osoby wykorzystam jako deseń deski klozetowej, to chyba jednak rodzina może się sprzeciwić a też tu chodzi o dobra osobiste nie powołujemy się wówczas na prawo do wizerunku, tylko właśnie na kult osoby zmarłej czy kult ma wygasać po upływie określonego czasu?
J.M. Nie, kult jest czymś specyficznym. Działa w takich sytuacjach jak mówisz. Ale tutaj jest przecież inaczej.
M.B. Przykład z deską klozetową jest skrajny i dlatego łatwo go ocenić, ale czy umieszczać nazwisko na napojach można całkowicie swobodnie?
J.M. Ja tutaj nie widzę przeszkód do używania marki John Lemon dla napojów.
M.B. Ja bym się zastanawiał choć w tym przypadku na pewno działa na korzyść to, że pojawia się tylko skojarzenie z nazwiskiem, a samo nazwisko nie jest użyte. Natomiast nie wiem, jak bym rozstrzygnął sprawę, gdyby pojawiło się po prostu nazwisko.
J.M. To trochę tak jak z szynką Chopina. Pytanie czy w ogóle jest słuszne to czy można tak oceniać wykorzystanie czyjegoś nazwiska. Przy sprawie nazwiska Chopina wielu miało pretensje, że Narodowy Instytut Fryderyka Chopina ma możliwość powiedzieć wódkę Chopin można produkować, ale już szynki Chopin już nie.
M.B. To są niestety arbitralne decyzje w przypadku powoływania się na kult osoby zmarłej, trzeba mieć konkretne uzasadnienie, dlaczego taka forma wykorzystania nazwiska narusza kult.
J.M. No właśnie. A ja nie bardzo widzę tu uzasadnienia, nawet gdyby było imię i nazwisko.
WNIOSKI
Wybór przez przedsiębiorców nazwy marki jest zadaniem bardzo wymagającym. Użycie nazwiska jako marki produktu bez wyraźnej zgody może powodować ryzyko naruszenia dóbr osobistych osoby o tym nazwisku lub jej krewnych.
W opisanym przypadku polski przedsiębiorca dokonał weryfikacji w zakresie zarejestrowanych znaków towarowych, a następnie uzyskał prawo z rejestracji w urzędzie patentowym. Uzyskane prawo do znaku towarowego dało mu bardzo silną pozycję na wypadek sporu z innym podmiotem.
Zwróćmy jednak uwagę, że pomimo silnej ochrony z tytułu prawa do znaku towarowego polski przedsiębiorca zawarł z Yoko Ono ugodę i zdecydował się na zmianę rozpoznawalnej już marki „John Lemon” na „On Lemon”. Przypuszczamy, że było to spowodowane obawą przed długotrwałym postępowaniem oraz bardzo dotkliwymi konsekwencjami ewentualnej przegranej.
Na marginesie Yoko Ono zgłosiła znaki dla całej masy produktów. Jeżeli nie będzie prowadzić w tym zakresie działalności gospodarczej każdy zainteresowany będzie mógł wnosić o stwierdzenie wygaśnięcia prawa w zakresie zarejestrowanych, a nie używanych znaków.
Czytaj podobne artykuły:
- Naruszenie dóbr osobistych w publikacji
- Tytuł i forma obraźliwe treści
- Naruszenie nawet gdy mówi się między wierszami
- Kto ponosi odpowiedzialność za wywiad?
- Krytyka polityka a wolność słowa dziennikarza
- Naruszenie dóbr osobistych w filmie
- Naruszenie praw przez karykaturę satyrę i parodię
- Dobra osobiste – 5 przykładów znanych osób poszkodowanych
- Ochrona wizerunku osoby znanej
- Naruszenie dóbr osobistych Liroya
- Artur Domosławski ma przeprosić wdowę po Ryszardzie Kapuścińskim
- Jakie odszkodowanie za naruszanie dóbr osobistych
- Naruszenie dóbr osobistych skarga kasacyjna uwzględniona
- Naruszenie dóbr osobistych w telewizji