Sąd Najwyższy rozstrzygnął, że redakcja może być podmiotem, który przeprasza za niezgodne z prawem materiały prasowe. Istotą w tej sprawie jest naruszenie szczególnych wartości osoby poszkodowanej i opublikowanie oświadczenia z przeprosinami.
Kłamstwa w mediach pojawiają się za często. O tym jak z tym walczyć możesz przeczytać w artykule Kłamstwo w mediach czyli jak walczyć o dobre imię
W tej sprawie na stronie internetowej wydawcy „Fakt” ukazała się seria artykułów na temat relacji prywatnych i zawodowych znanego aktora. Artykuły opowiadały m.in. o relacjach rodzinnych, rzekomym romansie oraz o rzadkich kontaktach ojca z synami z powodu nieformalnego związku. Jeśli zastanawiasz się czy ujawnienie informacji stanowi naruszenie prawa zajrzyj do artykułu Gdzie kończy się wolność słowa?
Ujawnienie informacji z życia prywatnego bardzo często jest naruszeniem prawa. Tak też oceniły sprawę Sąd Okręgowy w Warszawie a następnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Ostatecznie sąd odwoławczy nakazał opublikowanie przeprosin przez redakcję „Faktu”, a także zasądzenie zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.
Przed tygodniem Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną spółki Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. w Warszawie (wydawcy Faktu), sygn. akt I CSK 430/17. Skarżąca spółka powołała się na zasady odpowiedzialności cywilnej związane z opublikowaniem materiału prasowego. Zgodnie z art. 38 Prawa prasowego odpowiedzialność cywilną ponoszą autor, redaktor lub inna osoba, którzy spowodowali opublikowanie tego materiału. Nie wyłącza to odpowiedzialności wydawcy. W przepisie brak jest jednak innych podmiotów, takich jak redakcja. Dlatego w treści skargi wydawca „Faktu” starał się uwypuklić ten problem i tym samym zakwestionować legitymację redakcji do ponoszenia odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych osoby poszkodowanej.
Sąd Najwyższy trafnie rozstrzygnął, iż za naruszenie prawa spowodowane opublikowaniem materiału prasowego może przepraszać także redakcja. Rozstrzygnięcie odmienne byłoby pozbawione sensu. W istocie przecież nazwa redakcji jest dla czytelnika przeprosin bardzo ważną informacją, pozwalającą zidentyfikować naruszyciela i nadawcę przeprosin.
Ta sprawa to kolejny przykład na to, że wydawcy wymyślają coraz nowsze zagadnienia aby uniknąć publicznych przeprosin. Warto być więc czujnym. Wbrew powszechnej praktyce procesy o ochronę szczególnych wartości – dóbr osobistych nie należą do prostych. Innym ciekawym przykładem może być zamieszczenie na łamach „Super Expressu” nieczytelnych przeprosin dla byłego wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. O tym jakich błędów unikać przeczytasz w artykule Jak domagać się przeprosin w mediach